Hiszpania. Kraj, w którym żyje się miłością do siebie, swoich najbliższych i bezwarunkową miłością do jedzenia. Czymże jest hiszpański wieczór ze znajomymi bez czerwonego wina i tapas, w ramach przekąski? Kultura to nie tylko mentalność, dorobek cywilizacyjny czy tradycje, kultura to w dużej mierze zwyczaje, a także jedzenie, lokalna kuchnia, smak potraw, ich zapach, a nawet ich sposób podania.
Spożywanie posiłków jest dla Hiszpanów pewnym rytuałem, choć samo jedzenie jest tylko niewielką jego częścią. Idąc za głosem wspomnianego już, hiszpańskiego przysłowia — na porządny głód nie ma zbyt twardego chleba, cały ten hiszpański luz omija tak przyziemne kwestie, jak to, czym poczęstujemy naszych gości. Nie ma znaczenia czy na kolację zostanie podany wykwintny talerz z owocami morza, czy też pizza, zamówiona z pobliskiej knajpki, najważniejsze, że spędzimy ten wieczór w towarzystwie najbliższych, dobrego, słodkiego wina, grając w planszówki i głośno się śmiejąc.
Hiszpanie są z natury narodem bardzo porywczym, o bardzo wyrazistym temperamencie. Nie przepadają jednak za nadmiernym wysiłkiem i raczej unikają zmęczenia, nawet w tak ważnych kwestiach, jak przygotowywanie posiłków. Być może dlatego najpopularniejszą hiszpańską potrawą jest (tylko albo aż!) jednogarnkowa paella. To tradycyjne danie przygotowywane na bazie ryżu z dodatkiem szafranu i czosnku, jego uzupełnieniem są zwykle warzywa, delikatne mięso królicze, ale także kurczak czy (szczególnie na wybrzeżu) owoce morza. Pomimo że oryginalna wersja potrawy wywodzi się z Walencji, to popularność, jaką zdobyła na terenie całej Hiszpanii, nieco zatraciła jednolity przepis na jej przygotowanie. Każda z nich przygotowywana jest według uznania samego kucharza, preferencji gości czy tego, co akurat znajdzie się w lodówce. W rejonie Walencji tradycją jest jedzenie paelli jako niedzielnego obiadu, w pozostałych rejonach oraz restauracjach dniem paelli jest czwartek i właśnie wtedy gości ona na tradycyjnym, hiszpańskim stole.
Znany w naszym kraju jest chłodnik, który w gorące dni skutecznie studzi nasze pragnienie, ale i niweluje głód. Ze względu na ciepły klimat panujący w Hiszpanii, również i oni mają swoją wersję “zupy na zimno”, a jest nim gazpacho. W polskiej wersji głównym składnikiem chłodnika są buraki, w tej hiszpańskiej, podstawę stanowią pomidory oraz papryka. Aromat zupy oparty jest właśnie na nich, a główne nuty smakowe uzależnione są od dojrzałości warzyw. Podobno najlepiej sprawdzają się te aż “przejrzałe”, bo to właśnie one nadają najbardziej wyrazistego smaku. Aromat gazpacho dodatkowo wzbogaca cebula, czosnek, ocet winny oraz oliwa z oliwek, która nadaje zupie gładkiej konsystencji. Hiszpański chłodnik podaje się mocno schłodzony, a aby utrzymać niską temperaturę potrawy, często dodaje się także kostki lodu. Dla podniesienia walorów estetycznych posypuje się dodatkowo świeżo pokrojonymi kawałkami warzyw, bo jak to mówią “je się również oczami”.
Gdyby spytać przypadkowego przechodnia czym jest tortilla, bez zawahania powiedziałby, że jest to rodzaj okrągłego placka, który zawija się, a jego wnętrze uatrakcyjnia kawałkami warzyw, kurczaka oraz pasujących do nich dresingów. Taka forma tortilli jest tą najbardziej popularną i nie jest to skojarzenie błędne, ponieważ w wersji meksykańskiej tak właśnie ta potrawa wygląda. Nieco odmienne znacznie ma tortilla w Hiszpanii, bo tamtejsza wersja tego dania mocno odbiega od typowych dla niej wyobrażeń. W tym słonecznym kraju tradycyjna tortilla nie jest zawijanym plackiem, a podsmażanym na oleju omletem. Przygotowywany z jajek, ziemniaków oraz cebuli placek, jest smacznym i uniwersalnym daniem, które sprawdza się zarówno w wersji pełnowartościowego dania obiadowego, jak i nieco mniejszej przekąski, jako popularne “tapas”.